Wartburg 353 w
pełnej formie. Czeka na nową przygodę.
W Szczecinie ma powstać sklep „Jackpot & Cottonfield” , trzeba
go tylko zbudować. Dwa tygodnie na przebudowę mam spędzić w Szczecinie
nadzorując wykonanie prac. Maciek, mój
nieżyjący już dziś przyjaciel, organizuje roboty. Ze względu na sentyment do Wartburgów, (sam
posiadał podobnego niedawno) decyduje się jechać ze mną moim „Piotrusiem’ do
Szczecina. Podróż trwa długo, nie było jeszcze autostrady A-2, ale jedzie się
nam miło, palimy fajki i słuchamy radia.
Przed samym Szczecinem natrafiamy na
roboty drogowe. Korek spowodowany ograniczeniem do jednego pasa ruchu powoduje,
że stoimy i z niepokojem spoglądamy na rosnący wskaźnik temperatury. Przemieszczanie się po 5-10 m na
pierwszym biegu jest mordercze dla silnika. Nie można zjechać w bok, posuwamy
się w pojedynczej kolumnie, nie można skręcić, ani stanąć na chwilę. AUUUUUU
odezwał się Duch. Wskazówka temperatury powoli wchodzi na czerwone pole. Jestem
zaniepokojony, Maciek uspokaja, że przecież już widać koniec korka.
Wyjeżdżamy
nareszcie na szeroką dwupasmową drogę i wtedy spod maski zaczynają wydobywać
się kłęby pary. Z rury wydechowej też,
co świadczy o przerwaniu uszczelki pod głowicą. Maciek wzywa taksówkę (mamy już
pierwsze komórki) i jedzie na umówione spotkanie, a ja szukam pomocy.
Nieoczekiwanie, po przejściu 100 m natykam się na reklamę warsztatu, który jest
tuż obok. Ściągamy do niego mój samochód
i ustalamy zakres robót zmierzających do usunięcia awarii.
i ustalamy zakres robót zmierzających do usunięcia awarii.
Uszczelka pod głowicą przerwana na bank, trzeba jeszcze
przeszlifować płaszczyznę głowicy, co trzeba zrobić gdzieś indziej i może to
długo potrwać. No trudno, zgadzam się i czekam przeglądając „Twoje Imperium” .
Jestem jedynym klientem, jest ok godz. 15 i właściciel prosi mnie, abym z nim
poszedł na zaplecze. Tam okazuje się, że
ma właśnie dzisiaj imieniny i urządza imprezkę dla załogi.
Jest mi niezmiernie miło, że mnie też zaprosili. Na początek
szampan. Zaraz potem wódka. Odmawiam z początku, ale Leszek obiecuje podwózkę
do hotelu. Niepokoję się o samochód, ale pracownicy montują głowicę i mogę
nazajutrz odebrać naprawiony wóz. Cena
za naprawę nie jest zbyt wysoka, staram się ją jeszcze obniżyć pijąc trunki i zjadając
tort.
Docieram w końcu do hotelu Neptun, następnego dnia odbieram
naprawiony samochód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz