niedziela, 2 marca 2014

MONACHIUM - ŁÓDŹ, KWIECIEŃ 2005

   Wyprawiłem się z synem po samochód do Niemiec.
Pojechaliśmy do Monachium, gdzie mieszkał w tym czasie nasz wujek, który jako zawołany "samochodziarz" miał mi pomóc w kupnie wozu.
W końcu po wielu trudach udało mi się kupić nawet niezłego Forda Escorta kombi.
Powiększ (rzeczywiste wymiary: 1024 x 768)DSCN8881.JPG
To ten samochód kupiony w 2005. Zdjęcie z 2010, kiedy byłem w delegacji,
Koledzy z biura przykleili mi to z okazji 50 urodzin, podczas mojej nieobecności.
Turek, od którego kupowaliśmy, przyniósł papiery, ubezpieczenie i tablice rejestracyjne. Żółte. Słabo się znałem na przepisach, ale wiedziałem, że powinny być czerwone. Upewniam się parę razy, czy wszystko jest w porządku, ale wujek i Turek zgodnie twierdzą, że wszystko jest OK. Nie upieram się, znacie się lepiej.
No to w drogę - jedziemy do domu. Prosto, jak strzelił, przez Czechy, przenocujemy u Kai w Kotlinie Kłodzkiej i następnego dnia zostanie tylko 350 km.
Fajnie się jedzie, na nosie ciemne okulary, łokieć się chłodzi za oknem, Tomek nawiguje.
Dojeżdżamy do czeskiej granicy i tu okazuje się, ze Czesi żądają od nas "zielonej karty", której nie dostaliśmy. Wracamy do najbliższego miasteczka (Fürt um Wald) i kontaktujemy się telefonicznie z ubezpieczycielem. (Tomek pomógł swoim kulawym niemieckim)
"Grüne karte?- kein problem" tylko, że odebrać ją możemy w innym miasteczku 50 km zurück.
Donnerwetter! Wracamy. Operacja "zielona karta" zabrała nam cenne 3 godziny.
Już bez problemów przejeżdżamy granicę, jak mantrę powtarzam: "kupić winietę, kupić winietę"
i od razu skręcamy na stację benzynową.
Przykleiłem winietę, zatankowaliśmy i w dobrych humorach ( nie mają o co się do nas doczepić) wyjeżdżamy na drogę.
Zza krzaków wyskakują policjanci - teren zabudowany - a ja miałem RETY! 62 km/h.
Mandat 5 tys. koron, kredytowy, do zapłacenia w ciągu tygodnia (nie zapłaciłem do dziś)
Wk....wiony jadę dalej. Proszę Tomka, by mnie pilnował- by zwracał mi uwagę na znaki, ograniczenia itp.
Pilnujemy się nawzajem, przez co wleczemy się niemiłosiernie.
Ale czeska policja ma swoje sposoby - i tak nas upolowali.
Za Pilznem mijam znak "koniec autostrady" jadąc 110km/h i już 50 m dalej zatrzymuje nas kolejny patrol, ewidentnie polujący na obcokrajowca.
Czuję, że liczą na łapówę, więc , żeby nie tracić czasu daję im 20EUR (wyraźnie się ucieszyli, czyli dałem im za dużo) i zgrzytając zębami odjeżdżamy.
Mijamy Pragę i polska granica już coraz bliżej. Dobrze, bo benzyna się kończy, a mam tylko złotówki.
O zmroku dojeżdżamy do przejścia granicznego w Boboszowie.
Przemiły pogranicznik kontroluje nasze dokumenty, w końcu oddaje je nam i uprzejmie informuje:
"Ale tym samochodem to pan do Polski nie wjedzie"
KURRR... ŻÓŁTE TABLICE! - DZIĘKUJĘ WUJKU!
Samochód z takimi tablicami może do Polski wjechać tylko na lawecie.
Kontaktuję się z koleżanką Kają mieszkającą niedaleko, która znajduje mi lawetę w Bystrzycy.
Niestety, mogą przyjechać dopiero za 4 godziny.
Wracamy z Tomkiem do najbliższej czeskiej miejscowości, żeby zjeść obiad i skrócić nieco oczekiwania. Lampka rezerwy pali się już dosyć długo, ale na szczęście paliwa wystarczyło.
Po 4 godzinach przyjeżdża laweta, wciągają nasz samochód i przypinają pasami. Gotowe w 10 minut, ale straży granicznej się nie spieszy. Odprawiają nas po 1,5 godzinie czekania, choć na granicy byliśmy sami.
Za przejściem granicznym zjeżdżam z lawety!
W warsztacie laweciarze zamalowują czarnym sprejem żółty kolor na tablicach i radzą, żeby jechać nocą, to się jakoś przemknę. OK, tylko szkoda, bo nie będziemy nocować u Kai. Zajeżdżamy do niej na chwilę - kawa, herbata, paletko i w drogę.
Jest tuż przed północą. Zaczyna padać ulewny deszcz, asfalt paruje, tworząc dodatkowo mgłę, a my jedziemy po górskich serpentynach z Kłodzka do Złotego Stoku. Tomek śpi snem kamiennym. Sam muszę się męczyć.  Potem jest już łatwiej i w końcu, o świcie, docieramy do domu.
Byliśmy w podróży 20 godzin, przejechaliśmy ponad 1000 km.
Zasypiamy w jednej chwili, w wygrzanym przez żonę łóżeczku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz