Co my tu mamy?
Sala operacyjna.
Korytarz.
Podgląd sal
pacjentów, o, moja sala nr 2, ciekawe…
EXPERIMENT NAME: POLNISCH SUMPF
CEL: BADANIE
WYTRZYMAŁOŚCI OBIEKTU „ JB” LAT 56
NA NIEUSTAJĄCY
PRZEKAZ SŁOWNY O TREŚCI IDIOTYCZNEJ.
CZAS: 16 GODZIN.
NARZĘDZIA:
PACJENT 1,
KRYPTONIM „SIWY TUMAN” LAT 70 - ST
PACJENT 2,
KRYPTONIM „DUŻY GŁUPOL” LAT 53 - DG
PACJENT 3,
KRYPTONIM „WESOŁY MIREK” LAT 66 – WM
PACJENT 4,
KRYPTONIM „DZIADEK” LAT 85 - DZ
PACJENT 5,
KRYPTONIM „CICHY BOB” LAT 28 - CB
Kaseta z
nagraniem z dnia 18.05. Ależ to jutro!
Wot tiechnika! U
Niemców wszystko możliwe: UFO, podróże w czasie…
Zobaczmy więc,
co zdarzyło się jutro:
18.05 godz.
5.59.
ST otwiera oczy
i mówi:
- Te żydy panie,
skurwysyny, chachmęty. Tylko patrzą, żeby człowieka w chuja zrobić. Hitler ich
za mało wykończył. Każdy tylko pieniądze liczy i kradnie jak może, pies go
zajebał. A trzymają się razem, jeden drugiego skurwysyna popiera i wciska się,
gdzie tylko można.
DG – Łoj tak, prawda.
ST - Robiłem kiedyś w bazie PKS i był tam jeden
taki żyd, skurwysyn jeden, żeby go pies zajebał. Wszystkich chciał zrobić w
chuja, ale ja mu się nie dałem i on mi potem bruździł, chuj jeden, skurwysyn. A
ja go…
DG – Łoj tak,
łone takie som.
ST – To ja go
podpierdoliłem do dyrekcji, że benzynę kradnie, ale oni jedna sitwa, chuje,
skurwysyny jebane, nic mu nie zrobili, a ja musiałem od niego to paliwo brać,
jak leci. Kurwa.
DG – Trzeba było
nie brać.
ST – Ale tanie
było.
WM – Panie
Eugeniuszu , pan mnie lekko podkurwia .Od złodzieja pan brałeś.
ST – Wszyscy
brali, sam byś brał.
WM – Nie wszyscy
kradną, ty chomącie kobyli. A teraz prześpię się trochę, a pan zajmij się swoim
płytkim JA.
CB jęczy
wymownie.
Godz. 10.34
DG – Skond te
żylaki się biorom, łod picia zimnej wody, mówio.
A ja myśle, że łod
tego, że na stojąco się za młodu ruchało.
WM – Ty,
Kasanowa przydrożny, za gruby jesteś. Zobacz jaki masz brzuch.
DG – Dobry
gospodarz konia pod dachem trzyma.
WM – Ruchu
trzeba i nie żreć tyle, ty meblu stajenny!
DG – Ano prawda,
ale jeść się chce.
CB jęczy z głodu
(trzy dni nie jadł)
Godz.15.11
DG – A widział
pan w „Detektywach” te akcje, co to napadali ludzi, panie co to się dzieje.
Kiedyś tak nie było, jak milicjant pałom zasunoł, to spokój i porzondek był.
Nie to co tera.
ST - tak panie, ta policja to nic nie robi, ksiądz
im musi pomagać!
CB jęczy, jakby
był z Sandomierza
Godz. 18.28
Pielęgniarka
zmienia opatrunek WM (przepuklina)
WM – Pani to tak
ręce się trzęsą z zimna, czy podniecenia?
Ja to lubię, jak
mi tak dupkę watką posmarować, a z przodu…
Z przodu to się
czuję lekko zażenowany, wie pani, makaronik dwujajeczny.
CB jęczy
żartobliwie
Godz. 21.55
ST – A w tym
KODzie, to same żydy, panie. Zapłacili im, żeby na ten marsz poszli,
skurwysyny. Ten Petru, żydzisko pierdolone, a Tusk? A Komoruski?
Wszystko to
jedna parchata rodzina. Tylko władza i kasa im w głowie, a tak patrzą, jak tu człowieka w
chuja zrobić, skurwysyny, pies ich zajebał…
JB – Zamknij
mordę, ty antysemito, żydożerco. Pana to powinni leczyć na sraczkę słowną, bo
jak pan otworzy usta z rana, to do wieczora same gówna lecą. Hitlera pan
chwali, co wymordował miliony ludzi, niewinnych ludzi, kobiet, dzieci…
Żydzi, Cyganie,
Polacy byli następni. Jak pan śmie tak w ogóle mówić, Żyda pan na oczy nigdy
nie widział, a powtarza te antysemickie brednie, do znudzenia. Milcz tumanie,
nie chcę tego więcej słyszeć, bo mi się ciśnienie podnosi. Otwieram okno, żeby
wpuścić trochę świeżego powietrza, do tej zatęchłej atmosfery nienawiści i
głupoty.
DZ – Panie
zamknij pan okno, bo zimno.
CB jęczy z aprobatą.
Ha! Niemożliwe,
że wytrzymałem tyle godzin. Nie, no, możliwe, prawie ciągle miałem słuchawki w
uszach. Ruszyło mnie dopiero wieczorem, przed snem, kiedy się chciałem
wyciszyć.
Zobaczę może
sceny z operacji, posłucham, co ten mały chirurg miał do opowiedzenia.
17.05.
godz.14.12. SALA OPERACYJNA
Pochyla się nade
mną barczysty anestezjolog i każe głęboko oddychać.
Pielęgniarka
mówi – coś jest nie tak, pacjent nie usypia.
Anestezjolog ,
wściekły nie wiadomo dlaczego, ryczy nagle:
- Śpij, kurwa!
- Panie
doktorze, co pan robi? Niech go pan nie dusi! Krzysiek pomóż, pan doktor
zwariował!
- Andrzej,
zostaw go, statystykę nam popsujesz, ręce cię będą boleć.
- No, śpi. Ma się swoje sposoby…
Już wiem,
dlaczego mnie tak boli cała szyja. Co za wariat!
A co mówili
chirurdzy podczas operacji? Przewinę trochę do przodu…
Godz.14.20
… wczoraj
widziałem doktora Housa i ten skubaniec operował jedną ręką, nie wypuszczając
laski. Założysz się, że nie będziesz tak umiał?
- No dobra, jak
mi się uda, to ty szyjesz z zawiązanymi oczami. Stoi?
- Stoi. Siostro,
niech siostra szybko zrobi panu doktorowi laskę.
Nie, no żartowałem.
Proszę przynieść jakąś kulę, laskę, w ostateczności może być ciupaga.
Siostra
przyniosła kulę łokciową.
- No zobacz,
łatwizna.
A teraz uważaj,
stoję na jednej nodze …iii, cięcie!
A teraz tyłem,
przytrzymaj mi lusterko.
- Kurwa, ty to
jesteś fachowiec! Paganini polskiej chirurgii! Czekaj, coś zobaczyłem... To
może być toczeń.
- Ha, ha, ha,
dobry żart!
- O żesz ty! Nie
śmiej się tak, obciąłeś mu mały palec!
- Daj go, to
przyszyję.
Obaj znikają pod
stołem.
- Za późno, kot
go porwał i uciekł.
- Kot?
- Taki przybłęda,
zawsze coś dostaje po operacji. Najbardziej lubi wątróbkę.
- Zabandażujemy
mu stopę, może nie zauważy…A potem? Zawsze możemy powiedzieć, że już tak miał.
- Tak.” Nie mamy
pana palca i co nam pan zrobi?”
- Dobra, dość
tych żartów, kończyny. He, he, kończymy, chciałem rzec.
Zatrzymałem
nagranie i spojrzałem na zabandażowaną stopę. Czyżby to była prawda? Cała
nadzieja w tym jednym…
Włączyłem
bieżący podgląd z mojej sali nr 2, zbliżenie na łóżko pod oknem.
Księżyc w pełni
oświetla, jak reflektor filmowy, postać leżącą pod kołdrą. Uff, wszystko w
porządku, ŚPIĘ.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz