czwartek, 17 listopada 2022

Dzień czwarty - Borne-Sulinowo

 

CZWARTEK 23.06. Zostawiam samochód w Łubowie i w niespiesznym rytmie jadę w kierunku Bornego-Sulinowa. Piotrek i Grzesiek wybrali dłuższą trasę – zostawiłem ich w Czaplinku, pojadą dłuższą trasą, spotkamy się na miejscu. Zawierzam nawigacji i ląduję gdzieś w lesie na piaszczystych dróżkach, ale w końcu docieram do miasta. W Parku obok armaty czekam na kolegów racząc się wodą. Wkrótce docierają klnąc na zarośnięte i trudno przejezdne szlaki i zaczynamy wspólne zwiedzanie. Borne Sulinowo wygląda nienajgorzej – ocieplone pomalowane bloki, zadbane skwery, fontanna, pomnik armaty. Tylko budynki zbudowane za Niemca – w ruinie. Willa Guderiana – jedna ściana, fundamenty i totalna klapa. Kasyno Oficerskie – budynek świetny, niestety spalił się w 2006 roku i od tego czasu nic. A miał 6 tys m. kw. Salę koncertową na 1000 widzów. Występowała tu Ałła Pugaczowa i Chór A…owa. Szkoda. Podjeżdżamy do sióstr Karmelitanek, u których Grzegorz robił kratę stalową oddzielającą siostrzyczki od prawdziwego życia. Dobrze się spisał, krata mocna, okienko otwierane tylko na okazję wyprowadzenia zwłok – działa. Wracamy do samochodu w Łubowie napełnieni świeżym sosnowym klimatem miasta. Najdłuższy dzień roku. Słońce nie chce zajść za horyzont. Ptaki tysiącami zlatują się na nocleg w szuwarach. Przeganiamy to tałatajstwo i kilka czapli, kormoranów, kaczki. Jeżyki zostawiamy, bo zjadają komary. Słońce zaszło, pojawiły się chrabąszcze w ilości niespotykanej i bzyczą, bzyczą w mojej głowie. Bzzzz.

Dzień drugi i trzeci

 

WTOREK.21.06. Żeby nie pokonywać tej zabójczej górki od samego rana, pakujemy rowery na samochód i jedziemy do Czaplinka. Naszym celem jest Stare Drawsko i legendarny Zamek Drahim. Zamek Drahim pozostał dla nas legendarny, bo był zamknięty na cztery spusty i nasze turystyczne oczekiwania przeżycia estetycznego zostały pogrzebane. Ze złości skręciliśmy w kierunku Żerdna i nasza złość zamieniła się w krew, pot i łzy na zarośniętych podjazdach. W końcu rzuciliśmy okiem na leżące hen w oddali Jezioro Żerdno i popędziliśmy w dół do Sikorów. A zaraz potem przez leśne ostępy dotarliśmy do Jeziora Dołgie Wielkie, wzdłuż którego prowadzi jedna z najpiękniejszych nieutwardzonych ścieżek rowerowych. Rynnowe jezioro polodowcowe jest absolutnie dzikie i nie widać śladu człowieka jadąc wzdłuż jego wschodniego brzegu. Trzy albo cztery kilometry przyrody, nieskażonej motorówką, skuterem i samochodem. Po drodze Diabelski Kamień – głaz przyniesiony przez lodowiec. Duża cholera – diabeł się musiał natrudzić, by rzucić go na drogę moreny dennej. Wracamy do Czaplinka i do naszego domku. Podziwiamy kolejny zachód słońca, a potem występy gościnne mistrza kendo. Mistrz strasznie wymachiwał kijem, marszczył brwi i krzyczał. Krzyczał chrapliwym głosem charakterystycznym dla japońskich mistrzów, którzy spożyli dużo piwa. Był to wspaniały występ, lepszy od transmisji z festiwalu piosenki w Opolu w TVP1 i o wiele śmieszniejszy.

ŚRODA 22.06.Zostawiamy samochód w Złocieńcu i ruszamy ścieżką rowerową poprowadzoną po śladzie dawnej trasy kolejowej do Połczyna Zdroju. Asfaltowa trasa bez drastycznych podjazdów, co mnie bardzo cieszy. Co kilka kilometrów mijamy budynki dawnych dworców kolejowych. Jest daleko, bo ponad 30 km, ale w końcu po kilku godzinach zjadamy obiad w restauracji w Połczynie, wypijamy smaczne Połczyńskie Zdrojowe i ok. 17.00 zaczynamy powrót. Zapada wieczór, wzmacniając zapachy mijanych zbóż rozmaitych, kwiatów i pospolitego zielska. Nogi bolą, bo zrobiliśmy ok. 75 km.

niedziela, 24 lipca 2022

Rowery 2022 - Starter

 

Czerwiec to pora, by wsiąść na rower i przejechać z kolegami kilkaset kilometrów. Męski wypad, bez zrzędzenia żon, pracy i zobowiązań rodzinnych. Wiatr swawolnie igrający
w przerzedzonych nieco czuprynach i ból dupy od twardego siodełka. Słońce i deszcz. Jasność
i ciemność. I najdłuższy dzień w roku. Było już dwa razy, kolej na trzeci raz.