wtorek, 24 stycznia 2023

Mowa na weselu mojego syna 20.05.2020

 Dawno, dawno temu, na zielonej wyspie na Morzu Egejskim młody chłopiec pochodzący ze środkowoeuropejskich lasów kominów, opuścił bezpieczną Łódź i stanął o świcie na brzegu. Srogimi poganami byli jego przodkowie. Nowemu bogu czynili na przekór. Jak on w prawo, to oni w lewo. Jak on TAK, to oni SIAK. Tak powstało ich rodowe nazwisko...

Morze było spokojne jak ocean. Na horyzoncie pokazała się jedna biała falka. W miarę zbliżania się do brzegu fala rosła, a że od od strony Rodos szła, to wnet osiągnęła rozmiary kolosalne.

Fala z łoskotem załamała się i z obfitej piany wyłoniła się dziewczęca postać o kształtnej figurze i czarnych oczach.

WIE-LICZNE grono kto to był? ANNA! 

Anna pochodziła ze starożytnego rodu, który ze Skandynarii przybył przed tysiącami lat na te tereny i zajął niemal cały kraj. Ale jej serce było zimne, jak ten, nomen omen, LODOWIEC. Ania nie zaznała do tej pory ognia prawdziwej miłości. 

Tomasz stopił pierwsze lody i na morenie dennej zakwitło prawdziwe uczucie. Jako, że Anna zrodzona została z morskiej piany, stąd jej zamiłowanie do słonych dowcipów i przesalania zup. Nic dziwnego, że młodzi małżonkowie osiedli w Wieliczce. Soli tu pod dostatkiem, a i Tomek uwielbia miejscowe żupy, czego dał dzisiaj dowód, biorąc ślub z Anią w Zamku Żupnym.


Dzisiejszy ślub związał ze sobą nie tylko dwoje młodych ludzi, Annę i Tomka, ale i splótł ze sobą losy naszych rodzin. Oby związek ten trwał w zgodzie i dobrobycie wieki całe! 

Rodzice Państwa Młodych nieśmiało sugerują, że oczekują na zostanie Dziadkami.