Zaplanowana kilka miesięcy wcześniej data
operacji upiększenia lewej nogi zbliżała się
nieubłaganie.
Przygotowałem się niezgorzej. Noga ogolona, torba spakowana, dokumenty skompletowane. Umówiłem się z M. , że mnie zawiezie na miejsce swoim samochodem.Wstałem wcześnie, bez pośpiechu zjadłem ostatnie domowe śniadanie,
zamówiłem taksówkę i pojechałem do M. Byłem 15 minut przed czasem, więc
pospacerowałem trochę wokół bloku. Miałem właśnie zapalić papierosa z braku
zajęcia, (choć nie lubię palić o tak wczesnej godzinie), ale pojawił się M.
Wsiedliśmy do wozu, M przekręcił kluczyk
w stacyjce.
Yyy…yyy… yyy powiedział samochód i
zaległa cisza.
M bluzgnął głośno i soczyście, a ja się
krótko zaśmiałem.
No tak, los znowu sobie ze mną pogrywa.,
nie pierwszy to raz. Przyjąłem to ze stoickim spokojem, M wściekał się i
próbował dojść przyczyny rozładowanego akumulatora.
Znów taksówka, z powrotem do domu, gdzie
wsiedliśmy do mojego samochodu. Opóźnienie zaledwie pół godziny, gorzej, że
musieliśmy przebić się przez całe miasto w porannych korkach.
Byliśmy na miejscu godzinę później, niż
planowałem, ale nikt nie robił z tego problemu. M odjechał, zestresowany, bo
nie lubi jeździć obcymi samochodami.
A przede mną cały dzień leniuchowania,
zdrzemnąłem się nieco na krześle, bo łóżko jeszcze się nie zwolniło. A jak się
zwolniło i zostało umyte i zaścielone przez miłe szczerbate salowe, to
przespałem się jeszcze trochę.
Potem cienka zupka na obiad, pobranie
krwi do badań i kilkanaście stron papierów do wypełnienia.
Wieczorem odbyłem szczerą rozmowę z anestezjolożką:
- Ma pan rzadką krew! –
- O – ucieszyłem się – zmieniła mi się
grupa krwi. Zero?- spytałem z nadzieją.
- Nie, nie. Bierze pan jakieś leki
rozrzedzające?
- Laxigen, ale on rozrzedza chyba coś
innego…
- Uśpimy pana. Nie damy znieczulenia
dolędźwiowego, bo to grozi krwiakiem-
- Dobrze, proszę bardzo, już?
- Nie, jutro, przed operacją. Proszę już
nie jeść i nie pić.
Nazajutrz, w gabinecie zabiegowym,
próbowano założyć mi wenflon.
Podsumowanie udanego zabiegu to:
1.
Pielęgniarz
– dwa wkłucia w grzbiet lewej dłoni, oba nieudane.
2.
Pielęgniarka
– jedno w grzbiet prawej dłoni, drugie w prawe przedramię, oba zakończone
rozwalonymi żyłami
3.
Siostra
oddziałowa – lewe przedramię, ściśnięte gumą, jak u narkomana przed złotym
strzałem, wypchnęło na wierzch jakąś żyłę, w którą wpiła się doświadczona
kobieta.
Pojawił się
czarnowąsy, wysoki lekarz, który mnie już raz operował. Zasiadł po turecku na
podłodze i zaczął rysować mazakiem na
mojej nodze trasy, po których będzie jeździł skalpelem. A może tylko grał w kółko i
krzyżyk?
Żałuję, że nie
będę słyszał ich ciekawych, fachowych rozmów.
Czekałem na swoją kolej zabawiając się
rozwiązywaniem krzyżówek. Przebrałem się w biały czysty łach, zwany koszulą do
operacji. Musiałem rozpruć rękaw, bo wenflon się nie mieścił, dusiła ta koszula
pod szyją, za to z tyłu rozcięcie nie miało żadnego troczka do zawiązania. Znów
będę świecił golizną w tylnych partiach. Skąd oni biorą takie cuda? Na moje oko
miało to jakieś kilkadziesiąt lat, krój i wykończenie wskazywało na wczesne
lata pięćdziesiąte, z przodu była kieszonka na piersi. Ha, ucieszyłem się.
Włożę sobie do
niej długopis, albo mazak, albo…grzebień.
Nie, no
przesadziłem, nie czeszę się już od kilku lat.
Zawieźli mnie na blok operacyjny, przelazłem
na stół operacyjny i wtedy instrumentariuszka z niesmakiem spojrzała na mnie:
- Niech pan
lepiej zdejmie tę szmatę i nie drażni chirurga. Ta operacja w końcu musi mu się
udać, nie tak jak trzy poprzednie.
Rozkrzyżowałem
ramiona, przymocowali je pasami, poczułem lekki octowy smak w ustach , a przez głowę mi przeleciało:
- Ojcze, czemuś mi to uczynił?
- Czemu przekazałeś mi w genach skłonność do
niewydolności żył powierzchniowych kończyn dolnych?
Pielęgniarka
wstrzyknęła mi „głupiego jasia” i świat poweselał, białe ściany przybrały
niebieski kolor.
- Ale mam dziwną
rękę.
- Proszę pana, jest pan na haju.-
- Czyńcie swą
powinność bracia i siostry.- rzekłem bełkotliwie.
Anestezjolog
podetknął mi przed twarz maskę i kazał głęboko oddychać.
Weszło dwóch
chirurgów:
- Ale mam
świetną historyjkę. Zaraz ci opowiem- rzekł niższy z łatą na spodniach.
- Wczoraj widziałem…
* o czym rozmawiali chirurdzy podczas poprzedniej operacji, możesz dowiedzieć się tu: http://jbogusiak.blogspot.com/2015/10/uwaga-na-obcych.html
* o czym rozmawiali chirurdzy podczas poprzedniej operacji, możesz dowiedzieć się tu: http://jbogusiak.blogspot.com/2015/10/uwaga-na-obcych.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz