środa, 25 maja 2016

SZPITAL KRUK PO RAZ DRUGI cz.1

   Zaplanowana kilka miesięcy wcześniej data operacji upiększenia lewej nogi zbliżała się  nieubłaganie.

    Przygotowałem się niezgorzej. Noga ogolona, torba spakowana, dokumenty skompletowane. Umówiłem się z M. , że mnie zawiezie na miejsce swoim samochodem.Wstałem wcześnie, bez pośpiechu zjadłem ostatnie domowe śniadanie, zamówiłem taksówkę i pojechałem do M. Byłem 15 minut przed czasem, więc pospacerowałem trochę wokół bloku. Miałem właśnie zapalić papierosa z braku zajęcia, (choć nie lubię palić o tak wczesnej godzinie), ale pojawił się M.
Wsiedliśmy do wozu, M przekręcił kluczyk w stacyjce.
Yyy…yyy… yyy powiedział samochód i zaległa cisza.
M bluzgnął głośno i soczyście, a ja się krótko zaśmiałem.
No tak, los znowu sobie ze mną pogrywa., nie pierwszy to raz. Przyjąłem to ze stoickim spokojem, M wściekał się i próbował dojść przyczyny rozładowanego akumulatora.
Znów taksówka, z powrotem do domu, gdzie wsiedliśmy do mojego samochodu. Opóźnienie zaledwie pół godziny, gorzej, że musieliśmy przebić się przez całe miasto w porannych korkach.
Byliśmy na miejscu godzinę później, niż planowałem, ale nikt nie robił z tego problemu. M odjechał, zestresowany, bo nie lubi jeździć obcymi samochodami.
A przede mną cały dzień leniuchowania, zdrzemnąłem się nieco na krześle, bo łóżko jeszcze się nie zwolniło. A jak się zwolniło i zostało umyte i zaścielone przez miłe szczerbate salowe, to przespałem się jeszcze trochę.
Potem cienka zupka na obiad, pobranie krwi do badań i kilkanaście stron papierów do wypełnienia.
   Wieczorem odbyłem szczerą rozmowę z anestezjolożką:
- Ma pan rzadką krew! –
- O – ucieszyłem się – zmieniła mi się grupa krwi. Zero?- spytałem z nadzieją.
- Nie, nie. Bierze pan jakieś leki rozrzedzające?
- Laxigen, ale on rozrzedza chyba coś innego…
- Uśpimy pana. Nie damy znieczulenia dolędźwiowego, bo to grozi krwiakiem-
- Dobrze, proszę bardzo, już?
- Nie, jutro, przed operacją. Proszę już nie jeść i nie pić.

Nazajutrz, w gabinecie zabiegowym, próbowano założyć mi wenflon.
Podsumowanie udanego zabiegu to:
1.     Pielęgniarz – dwa wkłucia w grzbiet lewej dłoni, oba nieudane.

2.     Pielęgniarka – jedno w grzbiet prawej dłoni, drugie w prawe przedramię, oba zakończone rozwalonymi żyłami

3.     Siostra oddziałowa – lewe przedramię, ściśnięte gumą, jak u narkomana przed złotym strzałem, wypchnęło na wierzch jakąś żyłę, w którą wpiła się doświadczona kobieta.

Pojawił się czarnowąsy, wysoki lekarz, który mnie już raz operował. Zasiadł po turecku na podłodze i  zaczął rysować mazakiem na mojej nodze trasy, po których będzie jeździł skalpelem. A może tylko grał w kółko i krzyżyk?
Żałuję, że nie będę słyszał ich ciekawych, fachowych rozmów.
   Czekałem na swoją kolej zabawiając się rozwiązywaniem krzyżówek. Przebrałem się w biały czysty łach, zwany koszulą do operacji. Musiałem rozpruć rękaw, bo wenflon się nie mieścił, dusiła ta koszula pod szyją, za to z tyłu rozcięcie nie miało żadnego troczka do zawiązania. Znów będę świecił golizną w tylnych partiach. Skąd oni biorą takie cuda? Na moje oko miało to jakieś kilkadziesiąt lat, krój i wykończenie wskazywało na wczesne lata pięćdziesiąte, z przodu była kieszonka na piersi. Ha, ucieszyłem się.
Włożę sobie do niej długopis, albo mazak, albo…grzebień.
Nie, no przesadziłem, nie czeszę się już od kilku lat.

   Zawieźli mnie na blok operacyjny, przelazłem na stół operacyjny i wtedy instrumentariuszka z niesmakiem spojrzała na mnie:
- Niech pan lepiej zdejmie tę szmatę i nie drażni chirurga. Ta operacja w końcu musi mu się udać, nie tak jak trzy poprzednie.
Rozkrzyżowałem ramiona, przymocowali je pasami, poczułem lekki octowy smak w ustach , a  przez głowę mi przeleciało:
- Ojcze, czemuś mi to uczynił?
- Czemu przekazałeś mi w genach skłonność do niewydolności żył powierzchniowych kończyn dolnych?
Pielęgniarka wstrzyknęła mi „głupiego jasia” i świat poweselał, białe ściany przybrały niebieski kolor.
- Ale mam dziwną rękę.
- Proszę pana,  jest pan na haju.-
- Czyńcie swą powinność bracia i siostry.- rzekłem bełkotliwie.
Anestezjolog podetknął mi przed twarz maskę i kazał głęboko oddychać.
Weszło dwóch chirurgów:
- Ale mam świetną historyjkę. Zaraz ci opowiem- rzekł niższy z łatą na spodniach.
- Wczoraj widziałem…

* o czym rozmawiali chirurdzy podczas poprzedniej operacji, możesz dowiedzieć się tu: http://jbogusiak.blogspot.com/2015/10/uwaga-na-obcych.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz