niedziela, 9 lutego 2014

Mediolan-Rzym, Czy to właściwy pociąg? (odc.5)

PIĄTEK 23.08.2013 RIOMAGGIORE – PIZA - LUKKA
Pływanie poprzedniego dnia było takie fajne, że wpadłem na pomysł, by wstać o 7 i pójść się wykąpać w morzu.
Wstać, to nawet wstałem. Wyszedłem na taras. Owionęło mnie rześkie powietrze poranka. Może nawet bardziej niż rześkie, a woda, gdzieś tam w dole, zmarszczona silnym wiatrem. 
A tam, wezmę natrysk i też będzie dobrze.
Żal wyjeżdżać z tak pięknego miejsca, jednak trzeba się zbierać. Do stacji kolejowej jest blisko, ale i tak idziemy naokoło obok kościoła i castello. Schodzimy przez „miasto” główną ulicą. Zjadamy z papierowej torby smażone owoce morza i ciasteczka z brzoskwinią zakupione w piekarni.
Jedziemy kilka minut pociągiem do La Spezii, gdzie przesiadamy się na pociąg do Pizy.
W Pizie – upalnie. Docieramy do hotelu B&B Terranova, który okaże się naszym najgorszym
koszmarem. Stwierdzamy brak klimy, okno wychodzi na ruchliwą ulicę, łazienka syficzna.
Odświeżamy się, choć w tym upale to trochę trudne i idziemy oglądać cuda Pizy.
Miasto robi na nas dobre wrażenie,
podcien2.jpg
Podcienia, podobnie jak w Bolonii, chronią przed palącym słońcem
podcien.jpg
a i wietrzyk dmuchnie.
dorozka.jpg
Piazza dei Cavalieri
kosciolek.jpg
Mały kościółek nad brzegiem Arno
kosciolek2.jpg
pod wezwaniem Santa Maria della Spina
zjadamy pyszne lody po drugiej stronie rzeki, potem pogryzając winogrona kupione na straganie, nieuchronnie zbliżamy się do Campo dei Miracoli (Pole Cudów).
brama.jpg
Za bramą - pole cudów
Rzeczywiście miejsce to zasługuje na swoją nazwę – katedra, baptysterium, cmentarz Camposanto i krzywa dzwonnica – to perełki architektury sprzed 800 lat!
bapt2.jpg
Wszystkie cuda na raz.
Obowiązkowo robimy sobie zdjęcia, jak ratujemy wieżę przed przewróceniem
Powiększ (rzeczywiste wymiary: 525 x 700)wieza.jpg
Wyprostowana wieża

(przedtem strasznie szydziliśmy z tych wszystkich wieśniaków robiących to samo)
i zalegliśmy na wspaniałej miękkiej murawie obok baptysterium.
Powiększ (rzeczywiste wymiary: 563 x 700)bapt.jpg
Freudowskie skojarzenia.
bapt3.jpg
Leżę jak zwierzę, nie patrzę na wieżę.
I nagle zrodził się pomysł, żeby ‘skoczyć” jeszcze do Lukki, bo to niedaleko i miasto warte obejrzenia. Zasuwamy galopem na dworzec, bo zaraz pociąg odjeżdża, a słońce już nisko.
Wskakujemy w ostatniej chwili, a ten (....) po przejechaniu 5 minut zatrzymuje się w polu i stoi dobrą godzinę z przyczyn technicznych :( . Robi się późno, cienie się wydłużają, jak w celi
Ludwika Waryńskiego przed śmiercią. :smo:
Konduktor z krzywymi zębami i końską szczęką uspokaja, że zaraz ruszamy.
Wjeżdżamy w końcu do Lukki ok.19. Późno, cholera. Nie mamy żadnej mapy, tylko w głowie
mgliste wyobrażenie o topografii miasta. Może dzięki temu tak łatwo sforsowaliśmy XVI wieczne fortyfikacje, do tej pory niezdobyte przez nikogo.
Lucca.jpg
miasto otacza pełny pierścień renesansowych murów i bastionów

Tomek ciągnie do katedry, ja wolę najpierw zobaczyć Piazza del Mercato, zbudowany na fundamentach rzymskiego amfiteatru.
Anfiteatro_Lucca.gif
Plac z lotu ptaka (fotografia obca)
luka_plac0.jpg
Ślady rzymskiego amfiteatru
luka_plac1.jpg
Powiększ (rzeczywiste wymiary: 1366 x 300)luka_plac2.jpg

Zaplątani w kręte uliczki docieramy do tego ostatniego. Mnie się to miejsce bardzo podoba, prostota i jakiś urok niesamowitego owalnego placu. Domy bez ozdób, pośrodku wianuszek ogródków restauracji, pizzerii, barów i lodziarni.
luka_plac3.jpg
Sympatyczne miejsce na kolację.

Tomek się boczy na mnie i dąsa, że nie poszliśmy najpierw do katedry, bo złapalibyśmy jeszcze dzienne światło. Kłócimy się bez szansy na porozumienie i nagle mnie olśniło, co należy zrobić: trzeba coś zjeść, wypić i odpocząć, bo inaczej się pozabijamy.
Zasiadamy do kolacji w ogródku na owalnym placu. Tomek zjada pizzę 4 Pory Roku, popija czerwonym winem. Ewa zamawia gnocchi w sosie serowym (to po mediolańskiej wyżerce jej ulubione danie) i białe wino. Ja zadowalam się pizzą 4 Formaggi i piwem.
Humory wróciły, możemy w zgodzie wracać do Pizy.
luka_kat.jpg

Po drodze robimy ostatnie, nocne niestety, zdjęcia katedry i przed północą wracamy do hotelu.
NOC W HOTELU.
Pamiętacie z dzieciństwa zagadkę, jak przewieźć przez rzekę wilka, kozę i kapustę? :?:
Trudne logistyczne zadanie, ale można je było rozwiązać. Nasze chyba nie...
Dane: upał, wilgotna łazienka, hałas uliczny, komary, wentylator, chrapanie.
Odpowiedz na pytanie: czy da się odrobinę przespać tej nocy?
Fakty:
Brak klimy, a z łazienki bucha gorąca para (zepsute harmonijkowe drzwi) :arrow:
otwieramy okno :arrow:
hałas od przejeżdżających pojazdów straszny :arrow:
zamykamy okno :arrow:
wpadły komary, czy też inne gryzące owady :arrow:
zabijamy komary :arrow:
w pokoju duszno :arrow:
jesteśmy spoceni :arrow:
włączam dmuchający prosto w twarz wentylator :arrow:
po godzinie wyskakuje mi na wardze opryszczka :arrow:
wyłączam wentylator :arrow:
otwieram okno :arrow:
wpadają komary, warkot samochodów :arrow:
poduszka na głowę :arrow:
żona szarpie mnie, żebym przestał chrapać :?: :arrow:
kłócimy się, bo przecież to kłamstwo :arrow:
Tomek wrzeszczy, że nie dajemy mu spać :arrow:
swędzą pogryzione nogi :arrow:
pod wiercącą się Ewą rozsuwają się listwy pod materacem :arrow:
naprawiamy łóżko :arrow:
cisza nad ranem, tylko z kranu kapie woda :arrow:
dokręcam kran na maksa, urywam kurek. 8O
kładę się  i nie mogę usnąć...
dzwoni budzik, bo czas wstawać. 8O
Zobacz nastepny odcinek: http://jbogusiak.blogspot.com/2014/02/mediolan-rzym-czy-to-wasciwy-pociag-odc6.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz