środa, 9 lipca 2014

Brać, Chorwacja 2012 cz.5

29.08.ŚRODA
Jedziemy zobaczyć kultowy Zlati Rat w Bolu.
Autobus robi wywijasy na górskich drogach (dobrze, że porzuciłem myśl o wypożyczeniu rowerów). Ewa po solidnej dawce aviomarinu patrzy na widoki nieco obojętnie. Ja wręcz przeciwnie - ekscytuje mnie szyld "konoba" n aruderze na spalonym słońcem odludziu, czy też pierwszy widok na wyspę Hvar. Gdzieś daleko w dole widać słynny półwysep. Zjeżdżamy z wysokich gór aż do poziomu morza. Pierwsze wrażenie-nieszczególne.
bol.JPG
statek.JPG
Miasteczko niezbyt mi się podoba, ale później idziemy fantastycznie ocienioną aleją w kierunku cypla.
aleja.JPG

Ludzi coraz więcej, a w końcu, gdy las się kończy, przedzieramy się przez gęstą dżunglę leżaków, parasoli i ręczników. Docieram do końca półwyspu tylko po to, by pomyśleć: "zaliczone" .
plaża.JPG
Trochę jestem rozczarowany i wybrzydzam jak mogę :
1.Nie piasek, tylko małe otoczaki
2.Nie żółty (jak na folderach), tylko szary
3.Woda zimna
4.Zbyt szybko robi się głęboko
5.Ciężko wyjść z wody, kamyczki usuwają się spod nóg.
Mija jakiś czas, kiedy się kapiemy i po pewnym czasie przekonuję się, że:
ad1. Małe otoczaki wspaniale masują stopy
ad2. F*ck the color
ad3. Woda wspaniała
ad4. Nie ma dzieci
ad5. Nie trzeba wcale wychodzić. Większa fala sama wpycha cię na plażę, tylko należy unikać gówniarzy z Greenpeacu, bo mogą cię wziąć za wyrzuconego na brzeg walenia i z powrotem zepchnąć.
Najfajniejsze jest to, że z jednej strony półwyspu masz warunki typowo morskie- wiatr i duża fala, a z drugiej strony - cisza i spokój jak na jeziorze. Wolny wybór.
rat1.JPG
rat2.JPG
morze1.JPG
morze2.JPG
morze3.JPG
ewa1.JPG
ewa2.JPG
ja.JPG

Wracamy do Supetaru inną trasą, niż poranna. Odwiedzamy po drodze kilka małych miejscowości -Pućiśća, Postira i Splitska. Zaskakujący jest górski charakter wyspy i straszliwa susza.
   Kolacja w konobie "Lubin" Jemy doradę, brancina, sałatkę grecką i białe wino. Dobre, zwłaszcza polecam doradę.
Ha! Uwaga! Nie uznają kart, więc muszę iść do bankomatu. W zastaw zostawiam żonę. "A może by tak nie wrócić?" -pojawia się silna pokusa, którą jednak dzielnie pokonuję .
Może kiedy indziej, na razie wracamy do domu razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz