sobota, 5 lipca 2014

Brać, Chorwacja 2012 cz.3

27.08 PONIEDZIAŁEK
Wieje od rana.
Wiatr próbuje zdmuchnąć myśliwską kiełbaskę z naszych kanapek, które jemy na balkonie, ale przechytrzamy go. Po prostu przyklejamy plasterki do chleba za pomocą sera topionego. Jak przyjdzie Bora, to trzeba będzie kupić w Lidlu super-glue.
DSCN9575.JPG

Idziemy do portu brzegiem morza. Fale jak na Bałtyku, powietrze przejrzyste - góry na kontynencie straciły mglistą szarość i odzyskały żywe kolory.
DSCN9578.JPG
DSCN9581.JPG

Płyniemy do Splitu promem Marjan.
DSCN9583.JPG
Stoję na odkrytym pokładzie przy burcie i czekam, kiedy wiatr wyłopocze mi na strzępy lniane portki. Może być ciekawie, bo z gorąca nie założyłem gaci.
Udało się, spodnie całe.
W Splicie przyczepiamy się do polskiej wycieczki z przewodnikiem i zwiedzamy podziemia pałacu Dioklecjana.
DSCN9606.JPG
DSCN9607.JPG
Centralny plac przed katedrą podziwiamy siedząc na schodach i spożywamy kanapki.
DSCN9615.JPG
Kiedy właśnie mam zrobić zdjęcie życia, baterie w aparacie odmawiają współpracy. Ale co tam, jest bankomat rodzący kuny i po kłopocie. Więc kupujemy baterie i robimy kilkaset zdjęć.
Nieco już zmęczeni przysiadamy w kawiarnianym ogródku. Zimna cola z lodem dla Ewy, a ja piję wspaniałe aromatyczne espresso, odświeżając smak wodą z lodem. 
Młody kelner robi wielkie oczy, kiedy pytam go z niewinną miną:
Czy mógłby pan powiedzieć, gdzie jest w końcu ten pałac, do cholery?
-Ale... ale.. to jest pałac
-Taaa, pałac! - robię minę niedowiarka, płacę rachunek i zostawiamy  młodego człowieka, który powtarza w kółko-Pałac, naprawdę pałac-
DSCN9645.JPG
Powiększ (rzeczywiste wymiary: 600 x 800)DSCN9649.JPG
DSCN9669.JPG
DSCN9670.JPG
DSCN9691.JPG
Jak to w porcie. Wprost roi się od podejrzanych osobników.
Powiększ (rzeczywiste wymiary: 575 x 800)

Wpadamy w ostatniej chwili na powrotny prom. Ten, jak nigdy, odpływa zgodnie z rozkładem, co do minuty.
Odkrywamy, że mgiełka na niebie, wisząca nad miastem, to nie smog, lecz dym pożarów z okolic Śibenika.
Okropny żywioł pustoszy wyschnięte tereny, a mocny wiatr tylko pogarsza sytuację.
DSCN9701.JPG
DSCN9702.JPG
C.D. wieczorem
Po powrocie na wyspę szybko biegniemy się przekąpać. Woda wspaniała, choć, jak na mój gust, zbyt wytrawna.
(pociagnąłem spory łyk morskiej wody przez rurkę)
Kolację jemy w konobie Vinotoka
DSCN9704.JPG
- talerz dla dwojga z owocami morza. Są tu smażone rybki (frigane girice), krewetki i kalmary. Na wierzchu straszą straszliwymi szczypcami langustyny (homarzec).
DSCN9706.JPG
DSCN9707.JPG
Dobre! Jako czekadełko moczymy chleb w pachnacej domowej oliwie.
Wracamy do domu. Wino, czerwony Peljesac, kupione w sklepie okazuje się porażką. Spod sreberka ukazuje się kapsel, jak na piwie.
A smak - taki jak ten kapsel. Do diabła, już dzisiaj raz piłem coś wstrętnego, chyba wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz