czwartek, 23 stycznia 2014

Mazurska Apokalipsa (mini-powieść w odcinkach) Odc.3-4



3.
   Przed naszym dziobem – baza w Sztynorcie. Bosman wydający paliwo ma ważniejsze sprawy, niż jakiś tam szef kutra. Olewa jego prośbę i odwraca się tyłkiem.
Wystarcza jednak ściśnięcie gardła i lekkie przyduszenie, aby zgrzeczniał. Ropa od razu się znalazła i bilety na wieczorny koncert. I butelka na przeprosiny.
Amfiteatr pęka w szwach. Występuje zespół THE DOORSZ. Na początek grają utwór „The Begining” ,
a na koniec „The End”- sprytnie przemyślana dramaturgia koncertu.
Po występie impreza przenosi się do pubu ZĘZA, gdzie razem z Gregiem uczestniczymy w konkursie karaoke. Wykonujemy rycząc straszliwie : Pod papugami i 10 w skali Beauforta. Jestem czerwony jak cegła.
Potem zesłabliśmy nieco i tworzyliśmy tło muzyczne dla wyjących miejscowych krasawic.
Robocza nazwa ad hoc zawiązanego duetu to CHÓR WUJÓW.
Świta, gdy wracamy na pokład łodzi.
Na wodzie ściele się mgła.
Jest cicho.
Po wodzie niesie się krzyk żurawia...?
Nie, to Czyścioch krzyczy i płacze przez sen, tęskniąc za mamą.
4.
   I znów monotonia podróży po wodzie; próbuję czytać akta płk Kurza. Początkowo myślałem, że dali mi niewłaściwe akta. Niemożliwe, by chcieli sprzątnąć kogoś takiego. Bitwa pod Lenino, Wał Pomorski, ukończona Akademia Sztabu Generalnego w Moskwie, krakowska szkoła Czerwonych Beretów. Brzydzi mnie ta ich zakłamana tchórzliwa pseudo – moralność. 
   Basowy pomruk silnika diesla nagle się urywa. Wychylam głowę i widzę dużą rybacką łódź, napisy na rufie: Gospodarstwo Rybackie Ogonki
 -Co się dzieje, Szefie?
-Zrobimy rutynową kontrolę.
-Zapomnijmy o rutynie i puśćmy ich.
-Te łodzie wożą dostawy i broń dla rebeliantów. Rzucę tylko okiem.
-Szefie, moja misja ma tu pierwszeństwo.
-Nie byłoby cię tutaj, gdyby nie ona .Dopóki nie dotrzemy do celu, jesteś na zwykłej przejażdżce.
- Bądź w pogotowiu, Greg. - Rzuć linę!
W porządku, dalej. Przyciągnijmy ją.
Zajrzyj do ładowni. Wyciągnij stamtąd ludzi.
No dalej. Pośpieszcie się, skurwiele! Ruszaj się, dupku!
- Miej oczy otwarte, Czyścioch. - Jasne, Szefie.
-Tak .Są w porządku – Chef, właź na pokład i przeszukaj.
- Nic tam nie będzie.
- Właź na pokład i przeszukaj. - Kucharz, sprawdź ten koszyk na ryby.
- Płocie –
- Co jest w pudłach?
- Okonie. –
- Zajrzyj do tej puszki.-
- Tylko pieprzone sielawy! To tyle!
- Sprawdź żółtą puszkę. Siedziała na niej.
Kucharz idzie w kierunku puszki, kobieta rzuca się gwałtownie w jego stronę. Peter bierze to za atak, otwiera ogień i zabija całą załogę łodzi. 
- Patrzcie, co tam miała, kogo tak chroniła. Zasranego szczeniaka. 
-Daj mi go - mówi Greg
– Szefie, rusza się , ona żyje.-
- Sprawdź to.-
– Peter , pomóż mi, bardzo krwawi.-
 Dźwigają ranną kobietę.
- Dajcie ją na pokład , bierzemy ją do szpitala.
– O czym ty mówisz? -
– Jest ciężko ranna. Regulamin mówi...
Odbezpieczyłem pistolet i dobiłem ranną kobietę.
– Mówiłem, żeby ich puścić. W drogę.
Tniesz kogoś serią na pół, a potem dajesz plaster. Jedno wielkie kłamstwo. W oczach tych chłopców byłem zwierzęciem, ale w tej jednej chwili dowiedziałem się o Kurzu rzeczy, których nie było w aktach.

2 komentarze:

  1. wkurza mnie ze Kurza nie mozna wykurzyc

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo z niego jest S-Kurz-ybyk! po niemiecku trzeba czytać.


    OdpowiedzUsuń