poniedziałek, 23 grudnia 2013

RZYM



Zmyliłem pogoń
              psów gończych
Myślałem wszystko
              się skończy
Zatarłem tropy
              starannie
Zostawcie w końcu
              mnie drannie!

Kluczyłem długo
              korytem Odry
Dla kilku rybek
              byłem niedobry.
Płynąc krytą żabką
              żabi skrzek łykałem
Trzcinową rurką
              powietrze łapałem.
Przebrany za wierzbę
              Dotarłem na miejsce.
I wierzcie, czy nie, moje drogie dzieci,
Że na ramieniu moim się wsparła
Wstrzymując piwa wędrówkę do gardła,
Ręka diabelska, ręka nieżywa
„Kładę areszt na Waszeci.
Ta karczma CZMYCH się nazywa”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz