niedziela, 22 grudnia 2013

MOWA OJCZYSTA



   Przyszedł do pracy punktualnie. Zdjął podniszczoną kurtkę kanadyjkę i założył służbowe japonki. Wyciągnął ostrą jak brzytwa finkę i grubo posmarował masłem świeżą angielkę.
- Dobrze, że szwajcar na portierni mi jej nie zabrał – pomyślał pogodnie.

Zawsze jadał śniadanie o tej porze, na głodniaka praca mu nie szła. Zerknął na kapiący zawór od kaloryfera, co go wczoraj próbował zakręcić pożyczonym francuzem. Ani drgnął, łobuz jeden. Może szwed byłby lepszy? Wpadł na szatański pomysł: zetnę cię bułgarką, draniu.

   No, do roboty. Szef na wczorajszym GEMBA- WALKu sugerował możliwość zaimplementowania szybkiego czejndżoweru, by wygospodarować ekwiwalentną, możliwą do rotowania powierzchnię w systemie FIFO. I to ASAP, deadline jutro.
   Trudne zadanie. O ile prostsze było życie, gdy podczas urlopu plastrował na flacie w Londku. Gorzej, jak musiał wysendować tubajfory. Ale jak miał brejka, to skakał na korner po czikena, albo czekał na kofitraka.
A po worku, jak tylko się zszałerował, był fri.
   Podobnie, przed rokiem, w Berlinie. Szpaksował regipsy u helmuta aż miło, ganc Tags.
Wieczorem w bierstubie, po fajrancie, zostawało mu tylko „sitzen, trinken, Zigaretten rauchen”, jak w słynnym wierszu Adama Mickiewicza pt „Herr Hartmann”
  Nagle ktoś zapukał do drzwi biura, przerywając miłe wspomnienia.
- Proszę –
Wszedł pan Stasiek, konserwator.
- Przyszłem tutej, jak pan kazał. Dzisiej od rana derektor mówił, żeby w labolatorium nie włanczać wody, ale żem włonczył i cały swetr mi siem zmoczył po okcie. Dlategom wrócił z powrotem, żeby wziąść tego francuza, com go wczoraj u pana zostawił.-

X oddał klucz panu Staśkowi i zamyślił się głęboko:
„Jak można tak kaleczyć polską mowę! Jan z Czarnolasu przewraca się w grobie”

  Pogryzając suszone węgierki, zalał wrzątkiem liściastą herbatę Yunnan. Rozdmuchał na boki pływające na powierzchni chińczyki i pociągnął spory łyk.
Tfu! Wypluł zawartość ust, bo poczuł, że ma w nich włos. Nie był to mały włosek, ale metrowy blond włoch. Herbata kapnęła na kartki z briefingiem, który miał dzisiaj poprawić.
Tekst się nieco rozmazał.
- Żyd – mruknął do siebie – lecz w literę go przerobię.
Nie udało się, trzeba było wyprintować nowy. Poczuł się słabo, jak wtedy, gdy chorował na hiszpankę.
Ziewnął, wspomniawszy wygodną amerykankę z miękką pościelą.
- Ładna polka ! –pomyślał.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz