Grudniowy
wieczór nad Bałtykiem
Zmarznięty
piasek czuję dotykiem
Stóp
bosych, co mielą Mielna plażę.
W
których latarnia z dala błyska-
-
cel mej wędrówki. Fala niska
wyrzuca
na brzeg drewna kawał.
Kawał
jest stary, z długą brodą
Powstałą
z wodorostów pęku,
Pąkli
i chełbi, który wodą
Wyszlifowany
do białości
Podobny
do słoniowej kości.
A
słynna jodowana sól
W
mych oczach powoduje ból.
Dotykam
hebanowej fajki,
Którą
w kieszeni mam kufajki.
Przybyła
tu z dalekiej Kenii,
Przyjaciel
przywiózł - to się ceni!
Morszczynu
szczypta, bursztynu grudka
Rozjarza
blaskiem czarny cybuch.
Z
oka wyciągam lodu okruch,
co
spowodował bólu wybuch.
Ustka
me krzywi grymas wąski.
W
dupie mam Rowy, pieprzę Gąski !
Wracam
do ciepłej restauracji,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz