Omyty
burzą, co w dal odeszła
Przede
mną kopiec wyniosły
Pradęby
dawniej tu rosły
Podchodzę
ścieżką, co biegnie dokoła
Do
drogi cnoty podobna z bliska
Tak
samo wąska i trochę śliska
Zerkam,
czy wąż gdzieś piersią dotyka się zioła.
Rozkładam
lotnię wyobrażeń
Nagle...potykam
się o korzeń
O
Kraku ratuj - kurtka krótka
Usmarowana
błotem kopca
Żeby
tak potraktować chłopca!
Ideał
myśli sięgnął błotka
Mój kolega podejrzewał węża, że stykał się z marihuaną.
OdpowiedzUsuń