…Notuję na gorąco. Uff, 3
stopnie C, w cieniu lampy jarzeniowej.
Przed chwilą nastąpiło
skomplikowane w tych realiach, zakładanie kalesonów. Mietkowi podczas zmiany
zepsuł się suwak w spodniach. Maniek
siedzi na plecaku, naprawiając spodnie Mietka.
Mietek stoi w bawełnianych
przedszkolnych rajtuzach i próbuje mi przeszkadzać
Znudziło mu się i teraz rzucił
się na Krawca.
Maniek zacięcie szyje, chyba
rąbnę go w szyję, bo działa mi na nerwy.
Trzeba wspomnieć, że mamy
wrzucone „na ruszta” 1 l (słownie: jeden litr) czystej wódki stołowej,
zakąszanej:
Primo- tłustą kiełbasą
Secundo- angielką
Tertio- żółtym ohydnym serkiem
A wszystko to, żeby się
rozgrzać.
Notatki te spisuję, siedząc w cuchnącym WC pociągu osobowego klasy II,
zdążającego nieubłaganie do Jeleniej Góry lub Szklarskiej Poręby. To się
jeszcze okaże.
Mam silny katar, z oczu płyną mi
łzy serdeczne i kapią na tekst. Nieważne,
Ważne, że Mietek ma znów swe
spodnie bojowe na tyłku i że znów mamy pełnosprawnego członka naszej ekspedycji „Karkonosze 77”….
Spisywał w ciężkich
warunkach Bolek w nocy z 21 na 22 grudnia 1977 roku.
Najświeższe wiadomości:
Dzięki pomocy nieznajomego, lecz
mimo to sympatycznego pana, wsadziliśmy plecaki do tzw pakamery, czyli
umywalni, pociągu osobowego klasy II, zdążającego nieubłaganie do Jeleniej Góry
lub Szklarskiej Poręby.
Paradoks: W naszej grupie
istnieje 4 (słownie: czterech) kierowników i 4 (słownie: czterech) tragarzy,
a
mimo to wcale nie znaczy, że w wyprawie bierze udział 8 (słownie: ośmiu)
uczestników.
Grunt, że Mietek będzie mógł
przecierać nam trudne szlaki, bo znów ma swoje spodnie marki „Nightmark” Moda Polska.
…
Ja i Krawiec próbujemy spać,
Maniek i Mietek udali się do Warsu, w celu nabycia herbaty.
Wokół, podobnie jak my,
rozgrzewają się inni pasażerowie, więc słychać różne przyśpiewki
ludowe, spowodowane nadmiernym
spożyciem alkoholu.
Wrócili chłopcy z herbatą.
Skarżą się na gardła, bo musieli tysiąc razy mówić: „przepraszam’,
„bardzo przepraszam”, „uprzejmie
proszę o przejście” i „Bóg zapłać za grzeczność”
W przeddzień wyjazdu Maniek
wstał z łoża boleści, Mietek już chrypiał, jak zepsuty głośnik,
a ja, mianowany właśnie na
kronikarza, miałem podwyższoną temperaturę – 36,8 st.C.
(Chór Rycerzy wyjęczał: oj
niedobrze, niedobrze)
Mietek, co jakiś czas maniacko
powtarza, że zakochał się w Ance O.
Co za bzdury wygaduje człowiek
pod wpływem!
Za moment prześpimy się ciut.
Jak tylko przebrzmi „We are the champions” Queenów.
To by było na tyle. Jest 2.39
Dobranoc.
…
Jak Mietek kładzie się spać o 22.30,
to nie śpi do 2.40, bo myśli.
Bo ona jego puści w trąbę.
Bo on się zakochał
……………………………………………
Była tzw pyskówka z kolejarzem i Mietek rzekł, że go zapierdoli.
Zajebie - sprostowanie Mietka.
Bieżące rozmowy:
- Siadaj Mietku, nie pierdol.
- Kurwa, siadaj.
...
-Pierdolę, zakochałem się w Ance
O. No, powiem jej to.
Do Krawca - ty perwersie łysy!
3.50 Maniek puścił pawia. Wg
pewnych danych był to haft łowicki, w zasadzie mazowiecki, bo jedziemy
pociągiem z Warszawy Centralnej. Mietek mówi szeptem wycieczkowym – chrypa,
podobnie Maniek.
My, z Krawcem trzymamy się nieźle, choć mam gorączkę.
Mietek wciąż powtarza: „Ale ja
naprawdę zakochałem się w Annie O.”, może dlatego nie może spać . Szekspir
mówi:
„ Ktoś nie śpi, aby spać mógł
ktoś
To są zwyczajne dzieje”
Mietek twierdzi, że wizyta w
teatrze wyraźnie rzutuje na moje zachowanie. O co mu chodzi?
Maniek, po ciężkich przeżyciach
klozetowych, wyjął zakupioną w Warsie herbatę w termosie i z maniackim uporem
(od imienia Maniek) próbował wlać mi wrzątek do gardła.
Ocierając strzępy moich
poparzonych ust, notuję dalej.
Jesteśmy gdzieś za Częstochową,
a zapewne przed Wrocławiem.
Świetna ta herbata z rumem, tyle
że bez herbaty.
Mój charakter pisma uległ
dalszemu pogorszeniu, ponieważ Krawiec leży na mojej prawej nerce, zaś lewa
nerka spoczywa na zimnym grzejniku produkcji PaFaWag we Wrocławiu,
ku któremu uparcie podążamy.
Płody mego pióra są niskiej jakości, bo chce mi się spać
i wszystko mi zwisa. Au, Krawiec,
nie ląż się. Na razie.
...
Cóż za cudowny smak ma papierosa „Sport”, wyprodukowanego przez
bohaterskie zakłady przemysłu tytoniowego w Radomiu! A aromat, jakby tlących
się szmat.
Mijamy stację PLUDRY, jak
twierdzi mój prosty przyjaciel, Mietek. Trudno, muszę mu wierzyć, gdyż z
poziomu podłogi korytarza wagonu pociągu osobowego II klasy, relacji Warszawa –
Jelenia Góra, niewiele widać. Dobrze za to słychać skrzypienie butów Krawca,
opartych na moim policzku i potężne chrapanie Mańka, dobiegające z pobliskiego
WC.
Jest gorzej niż tragicznie, bo
na ostatniej stacji dobiło sporo ludzi i tak oto przywalony jestem Mańka
plecakiem, przez ramię zagląda mi w zeszyt matka z dzieckiem na ręku, a bezczelny
konduktor, nie zważając na kosmiczny tłok i brak ogrzewania, wciąż powtarza :
„bilety do kontroli”.
A temperatura spadła chyba
poniżej zera. Chrypimy tak, że możemy odśpiewać głosem Luisa Amstronga „Hello
Dolly” i „Haj Ho” z filmu o Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach.
Jeden z tych krasnali niebywale
przypomina kolegę Mietka, zdaje się, że jest to Gapcio.
Ale tylko z wyglądu, bo z
usposobienia to bardziej Gburek.
Jestem nieobliczalny i ponosi
mnie fantazja – stwierdził Mietek.
...
Maniek śpi w WC, a gdy kolejka
do kibla urosła do monstrualnych rozmiarów, został z niego wyrzucony. Teraz śpi
na stojąco, o, osunął się na podłogę mamrocząc przez sen, że w kiblu jest
ciepło, ale smutno. Zasypia z nogami w górze, w okolicach sufitu.
Przyszedł SOK-ista i pyta się
nas:
„Chłopcy, a co wy tu robicie?”
„Nic, siedzimy”
Zbliżamy się do Opola, może
część ludzi wysiądzie.
Hasło na dziś: „Gruźlica to
piękna choroba, gdyby nie ten kaszel” Kaszlą wszyscy.
Jest 5.04. Opole powitał Mietek
mówiąc:”Wiecie, zakochałem się w Ance O.” Słyszymy to średnio co 10 minut, ale
to nic. Z ufnością patrzę w przyszłość, choć prawdę mówiąc, jest to trudny
optymizm.
...
O godz 5.24 niejaki JB (Bolek)
poszedł do ubikacji spać. Wprawdzie nie zostało ustalone z całą pewnością, co
on tam robi, ale 30 sekund później usłyszeliśmy dramatyczny krzyk „Help!”
Zapomniałem mu powiedzieć, że parzy grzejnik.
...
Siedzimy w kiblu i byłoby nawet
dobrze, gdyby mi się w dupie nie gotowało, bo siedzę na grzejniku o
temperaturze do 150 stC. Wokół ciemna noc, wśród ciemności małe światełko.
To nasz pociąg rozświetla mroki
nocy. Jest to pociąg–widmo, bo znika z mojej świadomości, gdy przysnę od czasu
do czasu.
Dialog z konduktorem na temat
świąt:
„Ja to bym nie puścił swoich
dzieci na święta z domu” -stwierdził i to przypieczętowało jego los...
Zamknąłem za nim drzwi, nie
bacząc na moją nogę, która przypadkiem też znalazła się na zewnątrz. Bluzg
i
krzyk „Maniek pomóż!”, po czym noga została uwolniona z okrutnych uścisków
zboczonych drzwi.
...
Rankiem znów zostaliśmy
brutalnie wyrzuceni z zacisznego i ciepłego kibla. Małe pomieszczenie , w
okresie swej chlubnej świetności, mieściło całą naszą czwórkę oraz narty kolegi
jadącego do Świeradowa.
Prognoza pogody na dziś:
Bude jasno, a pole jasno, aże
oblaczno. Bude smirny, a zapadni witr.
Zdaje się, że jesteśmy w
Wałbrzychu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz