piątek, 6 czerwca 2014

Karkonosze, Grudzień 1977 cz.2

Notuję na gorąco. Uff, 3 stopnie C, w cieniu lampy jarzeniowej.

Przed chwilą nastąpiło skomplikowane w tych realiach, zakładanie kalesonów. Mietkowi podczas zmiany zepsuł się suwak w spodniach. Maniek  siedzi na plecaku, naprawiając spodnie Mietka.
Mietek stoi w bawełnianych przedszkolnych rajtuzach i próbuje mi przeszkadzać
Znudziło mu się i teraz rzucił się na Krawca.
Maniek zacięcie szyje, chyba rąbnę go w szyję, bo działa mi na nerwy.
Trzeba wspomnieć, że mamy wrzucone „na ruszta” 1 l (słownie: jeden litr) czystej wódki stołowej, zakąszanej:
Primo- tłustą kiełbasą
Secundo- angielką
Tertio- żółtym ohydnym serkiem
A wszystko to, żeby się rozgrzać.
Notatki te spisuję, siedząc  w cuchnącym WC pociągu osobowego klasy II, zdążającego nieubłaganie do Jeleniej Góry lub Szklarskiej Poręby. To się jeszcze okaże.
Mam silny katar, z oczu płyną mi łzy serdeczne i kapią na tekst. Nieważne,
Ważne, że Mietek ma znów swe spodnie bojowe na tyłku i że znów mamy pełnosprawnego członka naszej ekspedycji „Karkonosze 77”…. 
Spisywał w ciężkich warunkach Bolek w nocy z 21 na 22 grudnia 1977 roku.
Najświeższe wiadomości:
Dzięki pomocy nieznajomego, lecz mimo to sympatycznego pana, wsadziliśmy plecaki do tzw pakamery, czyli umywalni, pociągu osobowego klasy II, zdążającego nieubłaganie do Jeleniej Góry lub Szklarskiej Poręby.
Paradoks: W naszej grupie istnieje 4 (słownie: czterech) kierowników i 4 (słownie: czterech) tragarzy,
 a mimo to wcale nie znaczy, że w wyprawie bierze udział 8 (słownie: ośmiu) uczestników.
Grunt, że Mietek będzie mógł przecierać nam trudne szlaki, bo znów ma swoje spodnie marki „Nightmark”  Moda Polska.
Ja i Krawiec próbujemy spać, Maniek i Mietek udali się do Warsu, w celu nabycia herbaty.
Wokół, podobnie jak my, rozgrzewają się inni pasażerowie, więc słychać różne przyśpiewki
ludowe, spowodowane nadmiernym spożyciem alkoholu.
Wrócili chłopcy z herbatą. Skarżą się na gardła, bo musieli tysiąc razy mówić: „przepraszam’,
„bardzo przepraszam”, „uprzejmie proszę o przejście” i „Bóg zapłać za grzeczność”
W przeddzień wyjazdu Maniek wstał z łoża boleści, Mietek już chrypiał, jak zepsuty głośnik,
a ja, mianowany właśnie na kronikarza, miałem podwyższoną temperaturę – 36,8 st.C.
(Chór Rycerzy wyjęczał: oj niedobrze, niedobrze)
Mietek, co jakiś czas maniacko powtarza, że zakochał się w Ance O.
Co za bzdury wygaduje człowiek pod wpływem!
Za moment prześpimy się ciut. Jak tylko przebrzmi „We are the champions” Queenów.
To by było na tyle. Jest 2.39 Dobranoc.
Jak Mietek kładzie się spać o 22.30, to nie śpi do 2.40, bo myśli.
Bo ona jego puści w trąbę.
Bo on się zakochał
……………………………………………
Była tzw pyskówka z kolejarzem  i Mietek rzekł, że go zapierdoli.
Zajebie - sprostowanie Mietka.
Bieżące rozmowy:
- Siadaj Mietku, nie pierdol.
- Kurwa, siadaj.

...
-Pierdolę, zakochałem się w Ance O. No, powiem jej to.
Do Krawca  - ty perwersie łysy!

 3.50 Maniek puścił pawia. Wg pewnych danych był to haft łowicki, w zasadzie mazowiecki, bo jedziemy pociągiem z Warszawy Centralnej. Mietek mówi szeptem wycieczkowym – chrypa, podobnie Maniek.
My, z Krawcem trzymamy się nieźle, choć mam gorączkę.
Mietek wciąż powtarza: „Ale ja naprawdę zakochałem się w Annie O.”, może dlatego nie może spać . Szekspir mówi:
„ Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś
To są zwyczajne dzieje”
Mietek twierdzi, że wizyta w teatrze wyraźnie rzutuje na moje zachowanie. O co mu chodzi?
Maniek, po ciężkich przeżyciach klozetowych, wyjął zakupioną w Warsie herbatę w termosie i z maniackim uporem (od imienia Maniek) próbował wlać mi wrzątek do gardła.
Ocierając strzępy moich poparzonych ust, notuję dalej.
Jesteśmy gdzieś za Częstochową, a zapewne przed Wrocławiem.
Świetna ta herbata z rumem, tyle że bez herbaty.
Mój charakter pisma uległ dalszemu pogorszeniu, ponieważ Krawiec leży na mojej prawej nerce, zaś lewa nerka spoczywa na zimnym grzejniku produkcji PaFaWag we Wrocławiu,
ku któremu uparcie podążamy. Płody mego pióra są niskiej jakości, bo chce mi się spać 
i wszystko mi zwisa. Au, Krawiec, nie ląż się. Na razie.
...
Cóż za cudowny smak  ma papierosa „Sport”, wyprodukowanego przez bohaterskie zakłady przemysłu tytoniowego w Radomiu! A aromat, jakby tlących się szmat.
Mijamy stację PLUDRY, jak twierdzi mój prosty przyjaciel, Mietek. Trudno, muszę mu wierzyć, gdyż z poziomu podłogi korytarza wagonu pociągu osobowego II klasy, relacji Warszawa – Jelenia Góra, niewiele widać. Dobrze za to słychać skrzypienie butów Krawca, opartych na moim policzku i potężne chrapanie Mańka, dobiegające z pobliskiego WC.
Jest gorzej niż tragicznie, bo na ostatniej stacji dobiło sporo ludzi i tak oto przywalony jestem Mańka plecakiem, przez ramię zagląda mi w zeszyt matka z dzieckiem na ręku, a bezczelny konduktor, nie zważając na kosmiczny tłok i brak ogrzewania, wciąż powtarza : „bilety do kontroli”.
A temperatura spadła chyba poniżej zera. Chrypimy tak, że możemy odśpiewać głosem Luisa Amstronga „Hello Dolly” i „Haj Ho” z filmu o Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach.
Jeden z tych krasnali niebywale przypomina kolegę Mietka, zdaje się, że jest to Gapcio.
Ale tylko z wyglądu, bo z usposobienia to bardziej Gburek.
Jestem nieobliczalny i ponosi mnie fantazja – stwierdził Mietek.
...
Maniek śpi w WC, a gdy kolejka do kibla urosła do monstrualnych rozmiarów, został z niego wyrzucony. Teraz śpi na stojąco, o, osunął się na podłogę mamrocząc przez sen, że w kiblu jest ciepło, ale smutno. Zasypia z nogami w górze, w okolicach sufitu.
Przyszedł SOK-ista i pyta się nas:
„Chłopcy, a co wy tu robicie?”
„Nic, siedzimy”
Zbliżamy się do Opola, może część ludzi wysiądzie.
Hasło na dziś: „Gruźlica to piękna choroba, gdyby nie ten kaszel” Kaszlą wszyscy.
Jest 5.04. Opole powitał Mietek mówiąc:”Wiecie, zakochałem się w Ance O.” Słyszymy to średnio co 10 minut, ale to nic. Z ufnością patrzę w przyszłość, choć prawdę mówiąc, jest to trudny optymizm.
...
O godz 5.24 niejaki JB (Bolek) poszedł do ubikacji spać. Wprawdzie nie zostało ustalone z całą pewnością, co on tam robi, ale 30 sekund później usłyszeliśmy dramatyczny krzyk „Help!” Zapomniałem mu powiedzieć, że parzy grzejnik.
...
Siedzimy w kiblu i byłoby nawet dobrze, gdyby mi się w dupie nie gotowało, bo siedzę na grzejniku o temperaturze do 150 stC. Wokół ciemna noc, wśród ciemności małe światełko.
To nasz pociąg rozświetla mroki nocy. Jest to pociąg–widmo, bo znika z mojej świadomości, gdy przysnę od czasu do czasu.
Dialog z konduktorem na temat świąt:
„Ja to bym nie puścił swoich dzieci na święta z domu” -stwierdził i to przypieczętowało jego los...
Zamknąłem za nim drzwi, nie bacząc na moją nogę, która przypadkiem też znalazła się na zewnątrz. Bluzg
 i krzyk „Maniek pomóż!”, po czym noga została uwolniona z okrutnych uścisków zboczonych drzwi.
...
Rankiem znów zostaliśmy brutalnie wyrzuceni z zacisznego i ciepłego kibla. Małe pomieszczenie , w okresie swej chlubnej świetności, mieściło całą naszą czwórkę oraz narty kolegi jadącego do Świeradowa.
Prognoza pogody na dziś:
Bude jasno, a pole jasno, aże oblaczno. Bude smirny, a zapadni witr.
Zdaje się, że jesteśmy w Wałbrzychu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz