Jak z bicza strzelił, przeleciało
Kilka miesięcy, parę spotkań.
Dusza karmiona oraz ciało
Poezją, winem, mocą doznań.
A każdy wieczór to był bonus
Jakby nadbagaż z krzyża zdjąć,
Bo czyś wielkolud, czyś ty konus
Mogłeś w swą własną trąbę dąć.
Mądre wykłady pani Hani,
Z gitary mistrza Pawła nuty.
Dowcipem z życia Rysia dźgani.
Niestraszny był nam mroźny luty.
Idą ponure letnie miesiące
I każdy wtorek, jak jątrząca rana
Chociaż przyświeca nam palące słońce
Serce tęsknota ściska nienazwana.
Jesienią – radość, JAKbyś wygrał w OKO
WY KOLeżanki i koledzy
Znów poszybuje muza wysoko
Spuszczając poetyczność z wodzy.
Paweł był z nami po raz ostatni.
OdpowiedzUsuń