wtorek, 16 kwietnia 2019

Lubię Wtorki - wieczór "Na czacie" 2.04.2019


Lament siedzącego na dworcu podmiotu lirycznego z wadą wymowy.

Dworzec Penn Station jest  w New Yorku, siedzę sam tutaj już od wtorku.
Na logopedę CZATuję tutaj, Na CZACIE poznał mnie ten hultaj.
KurCZATow jego jest familia, herbu Przenicowana Lilia.
Nakłamał sporo stary blagier. Bliski mi był jak jaki szwagier.
Czy byle oszust z wiejskich CHAT, loguje się na miejski CHAT?
Naobiecywał, że w Zapusty, będę jak Dijon  Złotousty.
Jak Demostenes, którego mowy, nauczył w sposób bezstresowy.
Jąkania nigdy więcej. Dość. Nie pomógł. Pozostawił złość. 
Ref.
CZATmanie, CZATmanie, słowa A- ta-ma- a-nie
I na co te CZATY?, należą ci się srogie baty.

Teraz z KamCZATki wraca doktor, dwudziesty dziewiąty miał być tor to.
Liczę, lecz nie wiem tor to który. Tor tu, tor tam, toż to tortury.
Kultury trzeba, żeby czekać, cool, tory mogą więc zaczekać.
Piosenkę po rosyjsku  mruczu, a jest to CHATanooga Choo Choo.*
ChaCZATuriana taniec pląsam, lecz szablą już obciąłem wąsa.
Po bębnach pałeczkami latam, w końcu od czego ma się tam-tam!
Ubrany w tutu tańczę cza – cza, chociaż to trochę mi uwłacza.
Cenię doktora jedną radę, by przenieść się do Baden-Baden.
Ref.  
 CZATmanie, CZATmanie, ruski sza-a-ta-anie
Za twoje kiepskie rady, Zostawię na dupie ślady.

* Przepraszam chłopcze,
czy to jest CZATtanooga Choo Choo?
Wybacz mi  że, 
bo trochę ją-ka-am się.
Mów, ale by,
 Nie spowodować u mnie płaczu.
Ze łzami źle,
Lecz  czuję nadmiar  moczu  czu – czu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz